Pędzimy. Chcemy ze wszystkim zdążyć. Narzucamy sobie taką ilość ról i obowiązków, że starczyłoby na trzy etaty i jeszcze trochę, ale szybko przychodzi ten moment, gdy organizm zaczyna się buntować. Przychodzi złość i zmęczenie. W końcu dochodzimy do ściany. Co zrobić, by osiągnąć w życiu równowagę?
Powiedziałabym, że pierwszym co należałoby zrobić, to przestać starać się zadowolić wszystkich wokoło. Często przecież jest tak, że rezygnujemy z wygód i przyjemności, albo po prostu z własnego komfortu psychicznego, by inni wokół nas byli usatysfakcjonowani. Siedzimy w pracy po godzinach, by zadowolić szefa, zgadzamy się na mediacje między skłóconymi koleżankami, choć wcale nie mamy ochoty angażować się w konflikt albo deklarujemy pomoc koleżance, o której wiemy że z lubością plotkuje na nasz temat. Brakuje nam często odrobiny zdrowego egoizmy, który pozwoli nam zrozumieć, że uszczęśliwianie innych kosztem samych siebie, skończy się wyłącznie nagromadzeniem stresu i frustracji. Zrób czasem coś po prostu dla siebie.
Druga rzecz, nierozerwalnie połączona z poprzednim punktem, to konieczność otaczania się właściwymi ludźmi i przedmiotami. Wierzcie mi, że o ile sami możecie stwierdzić, że przebywanie w pomieszczeniu z ładnymi meblami poprawia nastrój, o tyle otaczanie się ludźmi uśmiechniętymi i pozytywnie nastawionymi do życia przynosi podobny skutek. Tak więc jeśli masz 'przyjaciółkę', która na każdym spotkaniu mówi wyłącznie o sobie, należy poszukać kogoś bardziej empatycznego. Podobnie z przedmiotami: jeśli od pięciu lat śpisz na niewygodnej kanapie to postaraj się zrobić wszystko, by zorganizować sobie nową. Nie dość, że będzie ci się podobała, to jest szansa że w końcu porządnie się wyśpisz.
Jeśli już o otoczeniu - jako o ludziach - mowa, to zdecydowanie polecałabym zaprzestać porównywania własnego życiorysu z życiem znajomych, zwłaszcza (!) na podstawie zdjęć z Facebooka czy Insta. Mnie trochę zajęło nim zrozumiałam, że porównywanie się z innymi zawsze wywołuje wyłącznie frustrację, a po drugie fakt, że ja mam na FB zdjęcia z urlopu na Mazurach, a koleżanka z Dominikany, wcale nie umniejsza wartości mojego urlopu. Dlaczego? Może dlatego, że my całą rodziną jesteśmy na Mazurach w okresie wakacyjnym co najmniej trzy razy, a wspomniana koleżanka jest singielką i na wyjazd odkładała przez pół roku. Jakby nie patrzeć okoliczności i szersza perspektywa mają duże znaczenie we właściwym postrzeganiu rzeczywistości.
Przydatną cechą osób chcących odnaleźć równowagę i szczęście w życiu, będzie na pewno umiejętność cieszenia się zarówno z cudzych jaki z własnych sukcesów. Jeśli potrafisz komuś szczerze pogratulować, automatycznie odczuwasz radość - nie bez powodu mówi się że śmiech/radość/łzy są zaraźliwe - ale jeżeli potrafisz celebrować własny sukces, tym lepiej dla ciebie. Cóż to za sztuka, zapytacie pewnie. Całkiem spora, zważywszy na to jak przeważająca większość z nas reaguje choćby na komplementy. Mamy (niepotrzebną) tendencję do umniejszania swoich zasług, czy efektów ciężkiej pracy. Dlatego zdecydowanie powinnyśmy zrozumieć, że jeśli jest coś z czego możemy być zadowolone, to powodów do radości nigdy dość - mamy prawo się cieszyć i to najlepiej na głos.
I ostatnia rada, chociaż wcale nie najmniej ważna brzmi: nie przejmuj się tym, na co nie masz wpływu. Powinnam w tym miejscu dorzucić "a zmieniaj to, co możesz zmienić". I chociaż brzmi to jak flagowy slogan z blogów czy wystąpień coachingowych, to prawda jest taka, że takie podejście zdecydowanie upraszcza nam życie. Pewne rzeczy dzieją się obok nas, bez naszego udziału i jedyne co możemy zrobić, to przyjąć to do wiadomości. Bądź otwarta na to, co przynosi życie, a jednocześnie doceniaj podwójnie to, co już masz. A jeśli coś możesz zmienić - i chcesz tego - po prostu to zrób. Weź życie w swoje ręce.
Jeśli podobał Ci się ten wpis koniecznie daj mi znać! Zostaw komentarz tutaj, polub mnie na Facebooku lub Instagramie. Zostańmy w kontakcie! :)