piątek, 8 marca 2019

Ten jeden wspólny mianownik.

Ten jeden wspólny mianownik.
kobiety, dziewczyny, różne, różnice

Dzisiejszy świat bywa dziwny: chcemy być oryginalne, a równocześnie staramy się nie odstawać od innych. Pragniemy być indywidualistkami, które na każdy temat mają własne zdanie, ale w towarzystwie potakujemy sobie nawzajem, nawet jeśli uważamy inaczej. A przy okazji chowamy po kieszeniach szpilki, które lubimy wbijać innym kobietom, najczęściej w zawoalowanych komplementach.

To co powiem, może być zaskakujące, ale ja nie przepadam za kobietami. Nie specjalnie lubię ich intrygi i plotkarstwo, wytykanie błędów i niedociągnięć. Wykłócanie się o to, która jest lepszą matką bo karmi/rodziła/wychowuje według/sponsoruje zajęcia dodatkowe, itd. Różnimy się wszystkim: kolorem oczu i włosów, sylwetką, sposobem ubierania, sposobem na życie, wychowanie dzieci, prowadzenie domu. I chociaż tyle się trąbi i robi kampanii społecznych o tym, że bycie innym nie oznacza bycie gorszym, to głupie nawyki i przyzwyczajenia zawsze wychodzą na wierzch prędzej czy później.

A gdyby tak czerpać inspirację od siebie nawzajem? Bo czemu by nie "podbierać" od koleżanek tych cech, które chciałybyśmy widzieć u siebie? Jesteś nieśmiała? Pogadaj z bardziej asertywną koleżanką, niech zdradzi ci kilka swoich sposobów! Jesteś nieogarniętą bałaganiarą? Każdy ma wśród znajomych taką dokładną i pedantyczną istotę, która może pochwalić się doskonałym zmysłem organizacji. Przyjmujmy od siebie nawzajem dobre rady, ALE! Niech to nie będą uszczypliwości w stylu: "No moja droga, po tej ciąży to wyglądasz jak wieloryb, na szczęście wypatrzyłam w necie niesamowity sposób na szybkie odchudzanie!". Takich "dobrych rad" nikt nie chce. To są właśnie te szpilki, o których mówiłam na początku.

Wspierajmy się i motywujmy. Każda z nas jest piękna, oryginalna i wyjątkowa. Każda z nas jest wartościowa. Bądźmy dla siebie dobre. Chwalmy się nawzajem za sukcesy i wspierajmy w chwilach słabości. Przecież gorsze dni zdarzają się każdemu. Doceniajmy zamiast oceniać. Mnóstwo rzeczy nas różni, lecz mamy jeden znaczący wspólny mianownik: wszystkie jesteśmy kobietami i choćby dlatego powinniśmy stać jedna za drugą murem.

Pozdrawiam





Jeśli podobał Ci się ten wpis koniecznie daj mi znać! Zostaw komentarz tutaj, polub mnie na Facebooku. Zostańmy w kontakcie! :)




piątek, 1 marca 2019

Pączki, podkowy i czterolistne koniczyny.

Pączki, podkowy i czterolistne koniczyny.
drzwi, zamknięte drzwi


Uśmiałam się wczoraj z lekkim przekąsem, gdy przy okazji Tłustego Czwartku, usłyszałam od znajomego: "Jak to nie zjadłaś jeszcze pączka? Musisz zjeść chociaż jednego, na szczęście!".

Ile rzeczy od początku roku zrobiłam, raczej nieświadomie - bo nie jestem przesądna, żeby to szczęście przyciągnąć, nie zliczę. Rok zaczęłam dobrze: Sylwestra spędziłam w fajnym towarzystwie, dobrze się bawiłam, w przeciwieństwie do lat ubiegłych. Tydzień po Nowym Roku miałam urodziny, które również spędziłam dobrze - w gronie znajomych, pijąc i żartując przez cały wieczór. I na tym pasmo szczęśliwych wydarzeń w moim życiu się zakończyło.

Tydzień po urodzinach zwolnili mnie z pracy. Firma została przejęta przez inną, więc w wypowiedzeniu napisali "redukcja etatów". Nie powinnam być zaskoczona, że wybrali akurat mnie (choć nie tylko) patrząc na to co działo się przed świętami Bożego Narodzenia. Pisałam o tym TUTAJ. Nie stresowałam się tym, przez jakiś czas - zwolnili mnie z obowiązku, przez dwa miesiące płacili normalnie. Ten czas skończył się wczoraj, a mimo kilku rozmów rekrutacyjnych, nadal nie mam pracy.

Dwa tygodnie temu również zaniemógł dziadek, który opiekował się moim młodym, a młodą odbierał z przedszkola. Babcia jest mniej sprawna, więc to dziadek był zawiadującym przy ogarnianiu mojej hałastry. I niestety, dziadek trafił na ponad tydzień do szpitala, a diagnoza okazała się (chciałoby się rzec do przewidzenia w moim przypadku) oczywiście najgorsza. W związku z tym, ponieważ intensywnie szukam tej pracy, w ciągu kilku dni musiałam znaleźć dla młodego żłobek. Oczywiście prywatny i oczywiście za ciężkie pieniądze, których w obecnej sytuacji mam jak na lekarstwo.

I nie, nie skarżę się na swoją niedolę, lecz nakreślam skąd się wziął ten "przekąs" w moim rozbawieniu wczorajszą rozmową. Jak widzicie jednak zaklinanie szczęścia nie wychodzi mi zbyt dobrze. W moim życiu obserwuję tendencje spadkowe, tuż po albo tuż przed chwilowymi okresami spokoju. Zeszłe lato takie było - trochę jak cisza przed burzą. I chociaż czasem sama siebie pytam, za jakie grzechy wszystkie te dołki w naszym życiu, to myślę, że choćbym zjadła tonę pączków, nosiła w kieszeni siedem podków i zasadziła w doniczce czterolistną koniczynę, to i tak nic by to nie dało.

Jeśli stoisz przed zamkniętymi na klucz drzwiami, to choćby były to najładniejsze drzwi jakie widziałeś, to nadal będą zamknięte. Czekam więc na zmianę trendu w moim życiu, kiedy to wygramolę się z tego dołka i wdrapię wreszcie na jakąś porządną górkę.

Pozdrawiam





Jeśli podobał Ci się ten wpis koniecznie daj mi znać! Zostaw komentarz tutaj, polub mnie na Facebooku lub Instagramie. Zostańmy w kontakcie! :)