środa, 8 lipca 2020

O odkryciach i autorefleksjach po pandemii.


kobieta, maseczka, pandemia, covid

Kiedy wracam pamięcią do chwili, kiedy pandemia się zaczęła, oczami wyobraźni widzę to jako jedno wielkie wariactwo: ludzie biegający po sklepach jak szaleni, wykupujący ryże i makarony w ilościach hurtowych, obwieszeni rolkami papieru toaletowego... Swoją drogą do tej pory nie mogę pojąć, o co właściwie chodziło z tym papierem? Why? 

Przypominam sobie za to mojego biednego męża, który próbując zrobić normalne zakupy w markecie spędził w nim 2,5 godziny, z czego ponad godzinę stojąc w kolejce do kasy. No tak, ciężko jest przewalić przez kasjerską taśmę tony makaronu, hektolitry wody i tysiące metrów papieru toaletowego (WTF?) - no chciał, nie chciał, to musi potrwać. 

Potem przyszła całkowita izolacja. Wychodzenie z domu tylko w stanie konieczności, najlepiej w pojedynkę. Przy otwartych drzwiach balkonowych - naszej namiastce wolności, świata zewnętrznego - kilkukrotnie w ciągu dnia wysłuchiwaliśmy komunikatów z krążących po osiedlu radiowozów, które zachęcały obywateli do pozostania w domu. Non stop komunikaty, wszechobecne maseczki i płyn do dezynfekcji.

Ale w tym całym szaleństwie, byli jeszcze ludzie.

Przebywanie całymi rodzinami, czasem na kilkudziesięciu metrach kwadratowych, dla wielu osób było wyzwaniem. Dla mnie było. Żonglerka - z jednej strony dzieci, znudzone, nie mające szans na spożytkowanie energii, z drugiej my, starający się w domowym chaosie nadążać za zawodowymi obowiązkami, z trzeciej świat zewnętrzny, który mimo izolacji nie przestawał od nas wymagać.

Jak nam to żonglowanie wyszło? W jednych obszarach lepiej, w innych gorzej. Ponieważ oboje próbowaliśmy pracować na pełen etat, mimo posiadania dwójki przedszkolaków na stanie, wielokrotnie nasze dzieci były przez te trzy miesiące zbywane hasłem: "Dziecko, nie teraz, mama/tata pracuje". Brzmi okropnie, nawet teraz gdy, już po fakcie, to piszę. Czy żałuję, że nie mogłam im poświęcić więcej czasu? I tak, i nie - kto ma absorbujące dzieci ten wie, że codzienność z nimi nie jest łatwa. Czasem człowiek chce zrobić coś, co go choć na chwilę wyrwie z kołowrotka.

Tak czy inaczej, izolacja pozwoliła mi dostrzec kilka prawd, niby uniwersalnych, a jednak potrzeba by raz na jakiś czas wybrzmiały. Pierwszą z nich jest fakt, że chociaż kocham swoją rodzinę, nie potrafiłabym z nimi spędzać przysłowiowo 24/7.  Drugie spostrzeżenie jest takie, że jak się okazało, wielu ludzi zajmuje w naszym życiu miejsce, zupełnie niepotrzebnie. Brzmi przewrotnie, ale izolacja pokazuje, z kim tak naprawdę masz coś wspólnego. Dotyczy to również rodziny.

Z rodziną - tą bliższą, ale dalszą niż domownicy - jak się okazało w moim przypadku, da się porozmawiać. Da się nawet zorganizować święta w formie online, wypytać każdego o to, co słychać i jakie ma plany, jak sobie radzi i jakie ma przemyślenia. Da się zorganizować rodzinne spotkanie online przy winku, na którym można się pośmiać, ale i porozmawiać poważnie na tematy, których przy wielkanocnym stole raczej się nie porusza.

Przedostatni wniosek jest taki, że zamknięcie źle działa na ludzką psychikę. W czasie izolacji zazdrościłam tym, którzy mieli choćby 200m2 ogródka. Zamknięcie, zakaz spacerów po lesie, zakaz podróżowania, brak kontaktu z naturą dla mnie były bardzo uciążliwe. Gdzie bowiem odreagować stres? Co może stać się odskocznią? Na szczęście to już za nami.

Ostatni wniosek, jakim się dziś podzielę - nie ostatni w ogóle - jest taki, że nigdy nie byliśmy i nie będziemy idealni. Nie będzie nam się chciało ślęczeć z dzieckiem nad zadaniami z przedszkola, nie będzie nam się chciało wymyślać kreatywnych zabaw, które najprawdopodobniej dadzą nam góra 10 minut spokoju. Czasem będziemy mieli dość bycia w kieracie prania, prasowania, gotowania, więc będziemy przez cały tydzień zamawiać w dostawie, pranie rozłożymy po wszystkich krzesłach w domu, a jedyne co nas zainteresuje, gdy nadejdzie czas wolny, to co najwyżej serial na Netflixie. 

Ideałów nie ma. Idealnego świata też nie. Dlatego najlepiej będzie jak zrobimy tak, by nam w życiu było po prostu dobrze.

Pozdrawiam


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz