niedziela, 12 listopada 2017

Jak skutecznie (ale po swojemu!) odpieluchowałam...trzylatkę.

dziecko, niemowlę, pielucha, toaleta, nocnik, odpieluchować


Mam takie przeczucie, że jeśli jesteś akurat rodzicem przedszkolaka albo przynajmniej dziecka, które z porzuceniem pieluch poradziło sobie koncertowo, to zapewne po przeczytaniu tytułu parsknąłeś śmiechem. I zapewne myślisz też, że kiepska ze mnie matka, skoro doprowadziłam do tego, że trzylatka do tej pory pomyka w pampersach... Cóż to za filozofia odpieluchować przedszkolaka, skoro już półtoraroczne dzieci siadają same na nocnik?

Ja jednak, wbrew temu co o mnie pomyśleliście, wcale nie postanowiłam zostawić rozwoju mojej Córki przypadkowi. Świadczy o tym chociażby fakt, że podejścia do pozbycia się pieluchy mieliśmy w naszej rodzicielskiej karierze co najmniej trzy. Pierwsze miało miejsce zaraz po jej drugich urodzinach - zaopatrzyliśmy się w nocnik oraz nakładki na sedes i próbowaliśmy. Założyliśmy też, że jeśli Córka załapie o co chodzi z samodzielnym załatwianiem się, to od razu spróbujemy nakłonić ją do wizyt bezpośrednio w toalecie. O - my - naiwniacy.

Niestety, dziecko moje ni w ząb nie kumało o co nam chodzi, nawet gdy przez przypadek akurat wysadzona załatwiła się na nocnik, a my oklaskiwaliśmy ją gorąco niczym pasażerowie samolotu zaraz po wylądowaniu. Siadanie na nocnik, wstawanie, spacerowanie. Nocnik służył jej bardziej do zabawy albo jako krzesełko. A próby przyzwyczajenia jej do funkcjonowania w bieliźnie kończyły się niestety kałużami na panelach. Kanapie też się oberwało (wielokrotnie), krzesłom przy stole, dywanowi w pokoju...

Kolejną próbę podjęliśmy w lutym, jeszcze przed trzecimi urodzinami, gdy zapisaliśmy Młodą do przedszkola na kilkugodzinne zajęcia adaptacyjne. I być może kumulacja stresujących wydarzeń jakim było pozostawianie jej w przedszkolu oraz zbliżający się termin mojego porodu sprawiły, że Córka w ogóle nie chciała współpracować. Sądzę też, że ze względu na fakt iż panie w przedszkolu nie miały ochoty współpracować z nami w tej kwestii, tłumacząc 'że zima', 'że mają wykładziny' oraz 'że powinniśmy trenować z córką w domu, bo...', również my nie włożyliśmy w to wystarczająco dużo zaangażowania.

Jak się jednak okazało, 'co się odwlecze, to nie uciecze'. Przyszła wiosna, Córa skończyła trzy lata. Raz na jakiś czas, w przypływie przebłysku, zdarzało się jej zasygnalizować potrzebę wizyty w toalecie. Przyszło lato, przebłyski zaczęły się nasilać - doszło nawet do tego, że będąc w przedszkolu wykradała się do łazienki, ściągała pieluchę i załatwiała się, po czym niepostrzeżenie wracała na salę zabaw.  Pomyślałam, że może nadszedł ten moment, więc za każdym razem po powrocie do domu zamienialiśmy pieluchę na majtki. Zdarzało się, że musiałam ją przebierać trzy razy w ciągu godziny. Znów oberwało się kanapie i innym meblom. Moja cierpliwość jednak się opłacała - piszę moja, bo to ja przez większą część dnia przebywam z dziećmi w domu - i w końcu Córa załapała.

Teraz sama, często bez przypominania czy dopytywania, woła siusiu albo sama zasuwa do łazienki i załatwia sprawę. Powoli też odblokowuje się w kwestii robienia kupy, bo początki wiązały się z płaczem i frustracją. I nawet noce udaje jej się przesypiać na sucho, bez potrzeby zakładania pieluchy. Cieszę się, że w końcu mamy ten temat za sobą i żałuję jedynie swoich niepotrzebnych frustracji. Wszystko widać musi mieć swój czas i miejsce.


A jak Wam poszło odpieluchowanie dzieci?





Jeśli podobał Ci się ten wpis koniecznie daj mi znać! Zostaw komentarz tutaj, polub mnie na Facebooku lub Instagramie. Zostańmy w kontakcie! :)

6 komentarzy:

  1. U nas udało się to w wieku 2 lat w lato było kilka wpadek ale w końcu się udało i dziś mała załatwia się już częściej w normalnej ubikacji

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Miałam moment gdy bardzo się przejmowałam,że moja córka nie robi tego albo tamtego a inne dzieci owszem. Dziś wiem, że trzeba trzymać rękę na pulsie ale bez robienia presji :)

      Usuń
  2. Najważniejsze jest by nie zmuszać! Dziecko samo załapie, u nas syn sam ściągnął pieluchę latem, mając dwa i pół roku. Znam to uczucie, kiedy "wszystkie dzieci wokół coś robią, a moje jeszcze nie", chodzi tu o mowę. Syn nie ma ochoty mówić i tyle. Porozumiewa się z nami po swojemu, ale to nie to samo. Wierszy nie recytuje. W grudniu skończy trzy lata, a ja cierpliwie czekam. Mam nadzieję, że będzie jak z nocnikiem i po prostu zacznie mówić :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Widzisz, ja mam bardzo podobnie z córką - ma 3.5 roku i mówi całkiem sporo, ale niewyraźnie i przekręca wyrazy. Obcy ludzie zwykle mają problem żeby ją zrozumieć, a moja mama mnie naciska żebym w końcu poszła z nią do logopedy...

    OdpowiedzUsuń
  4. Świetny opis tej bardzo trudnej czynności :) Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To dla faceta nie był chyba dobry temat na artykuł do czytania :) Polecam inne notki :)

      Usuń