wtorek, 25 września 2018

Jesteś złą matką? A może chciałabyś nią być?

Złe mamuśki, film, dziecko, mama, matka, zła matka, obowiązki, rodzina


Ile z Was tak ma, że dzień rozpoczyna się czasem jeszcze przed budzikiem, ledwie wzejdzie słońce? Poranna gonitwa, by zdążyć ze wszystkim przed wyjściem: szykowanie ubrań do szkoły i przedszkola, robienie kanapek, prasowanie koszulek z ulubionymi bohaterami bajek. Szykujesz dzieci, szykujesz siebie, biegniesz, by ze wszystkim zdążyć. Odstawiasz do szkoły czy przedszkola i znów biegniesz - do pracy. A po ośmiu godzinach nie wychodzisz spokojnie i nie delektujesz się końcem obowiązków, lecz znów biegniesz. Bo trzeba zrobić zakupy, przygotować obiad, odrobić z dziećmi lekcje, zawieźć na zajęcia dodatkowe... A kiedy przychodzi już późny wieczór jesteś ledwo żywa i nie masz nawet siły by spojrzeć nawet na książkę, którą kupiłaś kilka miesięcy wcześniej.

I masz ochotę rzucić to wszystko w cholerę.

Kiedy się czasem nad tym zastanawiasz, wydaje Ci się, że robisz wszystko za wszystkich. Jestem pewna, że tak, bo kto posprząta, pozmywa, czy wyrzuci śmieci lepiej niż pani domu? I czujesz frustrację, bo mąż - choć przecież pomaga - nie wkłada w to tyle serca co Ty. I gdyby było mało, to przytłacza Cię myśl, że domownicy nie doceniają Twoich starań, nieważne czy mają lat 5, czy 15 czy 35. I chociaż jesteś z siebie dumna - jako "wonder woman" w tym domu jesteś niezastąpiona - to jednak często modlisz się o to, by ktoś Cię uwolnił o tych obowiązków. Marzysz o dniu, kiedy położysz się na kanapie, a wszystko dookoła zrobi się samo.

Takich cudów jednak nie ma, a Tobie wstyd, że w ogóle tak pomyślałaś. I za nic nie chcesz się przyznać, że czasem masz po prostu dość, że czasem Ci się nie chce, że dzieci Cię denerwują. Nie przyznasz się głośno, że zdarza Ci się podnosić głos, bo to jedyna metoda by Twoje prośby dotarły do adresatów. I masz wyrzuty sumienia, że nie potrafisz dogadać się z nastolatkiem w domu, choć wydaje Ci się, że wciąż pamiętasz co się czuje mając naście lat. I nawet mężowi nie powiesz, że dobija Cię, że dopiero nauczyłaś się panować nad zbuntowanym trzylatkiem, a on już wszedł w bunt nastolatka i cały rollercoaster zaczyna się od nowa. I choć na pozór każdy dzień jest do siebie podobny, to wewnątrz Ciebie buzują emocje, bo nic nie trzyma się kupy.

I naraz chcesz powiedzieć głośno, że wszystkie Twoje starania, obiadki, zakupy, pielęgnowanie domowego ogniska - wszystko jak krew w piach, bo tak naprawdę jesteś złą matką. A już zła do kwadratu jesteś/będziesz jeśli faktycznie porzucisz ten wór obowiązków, który sama sobie na plecy wrzuciłaś i usiądziesz wieczorem z książką i lampką wina. Oj przeklnie Cię teściowa do siódmego pokolenia, jeśli zostawisz spracowanego męża (przecież praca na utrzymanie rodziny wykańcza!) i pójdziesz z koleżankami na miasto na drinka. I na koniec największy absurd - żadna z nas nie chce być złą matką, ale każda czasem marzy, by nią być!

Hej! Chciałam tylko powiedzieć, że Twoje perfekcyjne koleżanki, których zdjęcia oglądasz codziennie na Fejsbuku to lekkie oszukaństwo. Bo one po domu też chodzą w dresie! I możliwe nawet, że wychodząc do sklepu po śmietanę idą bez wzorowego makijażu! I co najlepsze, im też nie wszystko wychodzi i czasem marzą o tym, by usiąść z drinkiem na kanapie. Zwłaszcza w tych chwilach gdy po raz setny próbują zaprać plamy po gerberku powstałe na białej (o zgrozo przy małym dziecku!) kanapie.

Nie jesteśmy idealne, choć bardzo chcemy być. Popełniamy błędy, choć usilnie staramy się ich uniknąć. To normalne. Jesteśmy złymi matkami. Ale jesteśmy też wspaniałymi matkami, bo każdego dnia wstajemy z nową siłą, każdego dnia chce nam się chcieć, każdego dnia pokonujemy siebie, każdego dnia jesteśmy w stanie pokonać każdą przeszkodę i zniszczyć każdego, kto odważy się zadrzeć z naszą rodziną. Jesteśmy złymi-wspaniałymi matkami i to właśnie dzieci i rodzina są naszym motorem napędowym.

Na koniec polecam Wam film, którego kadrem posłużyłam się w tym poście. "Bad mom's" w tłumaczeniu - "Złe mamuśki" to kwintesencja tego, o czym dziś pisałam. Każda z nas może dla rodziny wypruwać sobie żyły, ale mamy też tak samo równy w mocy obowiązek, by zadbać o własne szczęście.






Jeśli podobał Ci się ten wpis koniecznie daj mi znać! Zostaw komentarz tutaj, polub mnie na Facebooku lub Instagramie. Zostańmy w kontakcie! :)

2 komentarze:

  1. Wiele kobiet czasem ma chęć rzucić taką codzienność w cholerę. Są to jednak tylko chwile, kiedy jesteśmy przemęczone, bo tak naprawdę to żadna z nas nie porzuciłaby własnego życia a wszczególności dzieci. Powodzenia.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nawet nie wiesz ile razy ja miałam ochotę uciec. Nie warto generalizować, wiele z nas jest tak przemęczonych od wielu wielu lat...

      Usuń