poniedziałek, 4 grudnia 2017

Zabawki z czasów mojego dzieciństwa, które przetrwały do dziś.

zabawki, prezent, mikołajki, smyk, LEGO, lego, Barbie, lalka, dziecko, gry planszowe, Monopoly, Chińczyk

W weekend wybrałam się na poszukiwanie prezentów świątecznych i, chciał nie chciał przy dwójce dzieci, trafiłam w końcu do sklepu z zabawkami. Regały zastawione od podłogi po sufit, mnogość kolorów i dźwięków bije po oczach i uszach. A między regałami tłumy rodziców - z dziećmi i bez - kluczący w poszukiwaniu wymarzonej zabawki. I pomijając tak zwane zabawki "na licencji" zauważyłam, że zaczynamy wracać do korzeni, bo niektóre dziecięce przybory do złudzenia przypominają te, którymi sama bawiłam się wiele lat temu.

Prym wiedzie oczywiście "królowa lalek", ulubienica wszystkich małych dziewczynek czyli Barbie. I wcale niekoniecznie ta klasyczna wersja blond-piękności. Ja sama zaczęłam bawić się lalkami Barbie mając sześć, a może i osiem lat. Pamiętam, że latem wychodziłam przed blok i rozkładałam wszystkie przybory; lalki miały swój plastikowy samochód (albo konia), Kena do towarzystwa, a z biegiem czasu Barbie doczekała się nawet dzieci. Największą furorę robiłam jednak wśród koleżanek na podwórku domkiem, który dziadek-stolarz zrobił mi własnoręcznie. Dziś moja córka ma już trzy różne lalki, choć ma niecałe 4 lata.

Kolejna zabawka, której przemijający czas nie zaszkodził - a mam wrażenie, że działa na ich korzyść - to klocki LEGO. Pamiętam doskonale, jak chodziłam do kolegi z podwórka, który miał cały kubeł wypełniony różnymi klockami. Budowaliśmy na kwadratowej, zielonej płycie sklepy albo całe miasta. Budowaliśmy domy. Dziś klocki LEGO tworzą całe serie, wzorowane na przykład na klasyce kina (patrz klocki na licencji Star Wars), choć popularne 'same w sobie' są na tyle, że tworzy się produkcje filmowe opisujące ukryte życie klocków.

Podobnie kwestia wygląda z lalką niemowlakiem. Sklepowe półki uginają się od lal wielkości prawdziwych noworodków, które w dodatku prawie do złudzenia przypominają prawdziwe dzieci: śmieją się, płaczą, wydają dźwięki, a kiedy je nakarmisz jest nawet szansa, że będziesz zmuszony zmienić lalce pieluchę. Lalki niemowlaki najczęściej sprzedawane są w niedużych zestawach, ale bez problemu można dokupić do nich wózek, malutkie łóżeczko, pieluchy, miski, butelki, wanienki i generalnie co tam jeszcze dusza zapragnie. Przyznajcie teraz, kto się bawił w dom i w dzieciństwie tulił takiego niemowlaczka do piersi?

Na koniec jednak chciałabym wspomnieć o czymś, czego tak długiej żywotności w życiu bym nie przewidziała, a mianowicie o grach planszowych dla dzieci. Miałam ich kilka i doskonale pamiętam jak razem z bratem i tatą spędzałam weekendy grając w Chińczyka czy Grzybobranie albo w Euro-Business (dla niewtajemniczonych: to rodzima odmiana gry Monopoly). Bardzo lubiłam też gry typu memo oraz "Łowienie rybek" i tę ostatnią właśnie - ku mojemu zdziwieniu - córka dostała przy okazji jakiejś wizyty od dziadków. Jak widać trendy zataczają koło, nie tylko w modzie. :)

A Wy macie jakieś zabawki, które wspominacie z sentymentem? A może zachowaliście - jak mój Mąż swojego misia - jakieś ukochane zabawki z dzieciństwa dla własnych pociech? Napiszcie!






Jeśli podobał Ci się ten wpis koniecznie daj mi znać! Zostaw komentarz tutaj, polub mnie na Facebooku lub Instagramie. Zostańmy w kontakcie! :)

2 komentarze:

  1. Dla mnie faworytem z dzieciństwa były zdecydowanie gry planszowe/karciane i klocki lego :) fajny wpis sentymentalny :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No właśnie tak mnie jakoś naszło na wspominki i stąd pomysł na post :)

      Usuń