Mogłabym śmiało powiedzieć, że pierwszy urlop macierzyński minął mi właściwie prawie jak 'urlop'. Córka prawie do skończenia roczku była bezproblemowym dzieckiem; chętnie spała też w ciągu dnia, dlatego bez problemu, choć na raty, mogłam sobie posprzątać, ugotować obiad i przy dobrych wiatrach znaleźć chwilę na poczytanie książki. Jednak na tym utopia się skończyła, bo po urodzeniu drugiego dziecka mój urlop wcale nie przypomina urlopu, a jedyne o czym marzę to zatrudnienie niani, sprzątaczki, kucharki.... no, przynajmniej masażysty. Jak więc nie zwariować siedząc z dwójką dzieci w domu?
W życiu rodzinnym, jak wszędzie w przyrodzie bywa, potrzebny jest balans i równowaga, dlatego ja staram się znaleźć przynajmniej pół godziny dla siebie w ciągu dnia. Przyznaję się otwarcie, że gdy mąż wraca z pracy bardzo chętnie oddaję mu dzieci pod opiekę i mimo, że po ośmiu godzinach w swoim 'korpolandzie' często sam jest styrany niczym koń po westernie, to zazwyczaj nie oponuje. Dlatego, jeśli tylko macie taką możliwość, przekazujcie dzieciaki pod opiekę drugiej połowie albo komuś z rodziny, by móc znaleźć chwilę dla siebie.
A co ja robię w tak zwanym "wolnym czasie"? Bardzo chętnie, czasem wręcz z nabożną czcią, biorę długą kąpiel w wannie z pianą. Jeśli tylko okoliczności są sprzyjające, np. jest weekend, do tego wieczór i dzieci już śpią, to bardzo chętnie dołączam do tego zestawu różne płyny rozluźniające. Od jakiegoś czasu obiecuję sobie, że zainwestuję w końcu w jakieś świeczki zapachowe i będąc w drogerii będę pamiętać o soli morskiej do kąpieli, ale ponieważ zakupy robię zwykle na biegu odbierając młodą z przedszkola, to oczywiście zapominam.
Jeśli natomiast na kąpiel jest jeszcze za wcześnie, mam inny sposób na to, by na moment odciąć się od rzeczywistości. Kiedy mąż hasa z dziećmi, ja nakładam słuchawki, podkręcam głośność i po prostu... Słucham ulubionej muzyki! Cóż, jakby nie było chodzi o to, by robić coś, co sprawia Ci przyjemność i dzięki czemu podnosi się poziom endorfin. Można oczywiście usiąść przed telewizorem i pałaszować kolejne tabliczki czekolady, ale od słuchania muzyki przynajmniej nie puchnie tyłek. ;)
Bywają jednak takie dni, gdzie moja cierpliwość wystawiana jest na poważną próbę i jedyne co może pomóc to wysiłek fizyczny. I choć mam w okolicy kilka klubów fitness, to wybrałam inną formę ćwiczeń. Trafiłam, przyznaję że przypadkiem, do studia modelowania sylwetki i od razu przypadło mi ono do gustu. Studio Figura, to fajne i klimatyczne miejsce, w którym mogę się i zrelaksować, ale też zadbać o swoją sylwetkę. Studio ma rozbudowany koncept, oparty o dietę, suplementację, ćwiczenia na specjalnych maszynach, ale przede wszystkim opiera się na motywowaniu i kibicowaniu trenującym tam paniom. Nie będę się rozpisywać, poszukajcie własnego Studia Figura w okolicy waszego zamieszkania i spróbujcie same!
A Wy, jakie macie sposoby na relaks po ciężkim dniu? Co robicie, by wyładować nagromadzone emocje? Pochwalcie się w komentarzach!
Jeśli podobał Ci się ten wpis koniecznie daj mi znać! Zostaw komentarz tutaj, polub mnie na Facebooku lub Instagramie. Zostańmy w kontakcie! :)
Czytałam wpis z zapartym tchem, bo mój pierwszy urlop macierzyński również był świetny, zwłaszcza że Misia to niemal bezproblemowy dzidziuś. Na dniach jednak pojawi się u nas kolejny maluch, a sądząc po tym co wyprawia w brzuchu, może być wesoło ;) Chętnie więc skorzystam z rad dot. kąpieli z pianą, wyjścia do ludzi na fitness i podrzuceniu potomstwa Panu inżynierowi :)
OdpowiedzUsuńJakbyś potrzebowała jakichkolwiek konsultacji to się polecam :)
Usuńja się zapisałam na kurs języka włoskiego. Zawsze się chciałam go nauczyć, a tak przynajmniej mam dobry powód żeby oddać dziecko w dobre ręce i uciec na chwilę :)Nie jest to intensywny kurs (niestety tylko raz w tygodniu zajęcia 2-godzinne) ale daje oddech i można trochę rozruszać umysł po tych wszystkich świnkach Peppach i innych potworkach obejrzanych przez cały dzień.
OdpowiedzUsuńKażde wyjście samodzielne (!) jest dobre! :D
UsuńOsobiście lubię się gapić na ulubione programy wnętrzarskie
OdpowiedzUsuńTeż lubię! :)
UsuńNajważniejsze by znaleźć ten czas ... :-) I wtedy każdy z Twoich sposobów można wykorzystać i lubię każdy z tych, które proponujesz. Ale czasem to po prostu chcę pykać pilotem z kanału na kanał :-)
OdpowiedzUsuńPowiem ci, że takie "odmóżdżenie" też by wchodziło w grę gdyby nie dziecko skaczące przed samym telewizorem :p
UsuńStudio modelowania sylwetki to rewelacyjny pomysł! Nigdy o czymś takim nie słyszałam. Koniecznie muszę poszukać coś takiego w Gdańsku ;)
OdpowiedzUsuńTo dobra opcja na jednoczesny relaks i ćwiczenia :)
UsuńDopiero zobacze co znaczy dwojka dzieci, ale podswiadomie troche sie boje :) najbardziej przeraza mnie organizacja zycia od nowa.
OdpowiedzUsuńMoże nie tyle trzeba się organizować od nowa, co wszystko zajmuje 2 razy więcej czasu...
Usuń